Kim NIE jest sygnalista!

Słowo sygnalista, w znaczeniu o jakim tu będziemy mówić, jest próbą oddania sensu ang. terminu whistleblower (whistle – gwizdek, blow – dmuchać). Chodzi tu o osoby, które informują o nielegalnych lub nieuczciwych zachowaniach, dla dobra publicznego lub organizacji, w której pracują. Skąd taka nazwa? To już temat na inny artykuł, ale najprostsze skojarzenie będą poprawne. Sędzia, podczas meczu, sygnalizuje przekroczenie przepisów używając gwizdka.

Próba dosłownego tłumaczenia tego terminu – gwiżdżący, osoba dmuchająca w gwizdek – nie brzmi dobrze po polsku. Stąd nasz sygnalista – ktoś kto z poczucia sprawiedliwości, sygnalizuje nieprawidłowości i nadużycia. Czasami używa się określenia – demaskator, ale to znów brzmi trochę zbyt dramatycznie. Sygnalista już się przyjął i tak chyba zostanie.

W polskiej świadomości Istnieje wiele mitów, błędnych skojarzeń i kalek językowych, które są krzywdzące i wypaczają sens słowa sygnalista. Poniekąd jest to zrozumiałe i wynika z naszej historii. Zabory, II Wojna Światowa, czasy PRL – we wszystkich tych okresach, opresyjna władza wykorzystywała cały swój aparat administracyjny i służby do kontrolowania i gnębienia obywateli. Dlatego jakakolwiek współpraca z jej przedstawicielami zasługiwała na potępienie.

226 lat utrwalała się taka świadomość. W wolnej Polsce żyjemy od 32 lat, dlatego nie można się dziwić, że nadal każdy zgłaszający, niezależnie od swoich motywacji i efektu jaki wywołuje jego działanie, jest automatycznie wrzucany do jednego worka z donosicielami – przynajmniej w warstwie językowej.

Warto powiedzieć, kim sygnalista na pewno nie jest.

Sygnalista nie jest donosicielem!

Donosiciel to słowo o ewidentnym zabarwieniu negatywnym. Według Słownika Języka Polskiego – „osoba, która obserwuje kogoś lub jakieś środowisko i donosi o tym komuś, zwykle w celu uzyskania jakichś korzyści” – Warto dodać, że często do motywacji donosiciela, dochodzi niechęć do osoby, której jego działania dotyczą. Donosiciel działa niejawnie, podstępnie i posługuje się prowokacją. Ofiarami donosicieli często stają się ludzie niewinni. Takie mniej więcej skojarzenia nasuwają się nam kiedy mówimy „donosiciel”.

Tymczasem, sygnalista działa w dobrej wierze i dla dobra interesu publicznego. Jego motywacją, nie jest osiągnięcie korzyści osobistej, czy niszczenie ludzi. Cechuje go uczciwość, silny kręgosłup moralny i niezgoda na przejawy niesprawiedliwości, czy krzywdę innych. Należy do tej charakterystyki dodać jeszcze odwagę, bo często zdarza się, że sygnalista ponosi negatywne konsekwencje swoich działań.

To może brzmi trochę górnolotnie i idealistycznie, dlatego posłużmy się jakimś prostym przykładem.

Zgłoszenie na policję, że sąsiad notorycznie maltretuje swojego psa, zasługuje na miano donosicielstwa? A pozostając w świecie firmowym. Zgłoszenie, o tym że bezpośredni przełożony nęka i zastrasza jedną z koleżanek, do tego stopnia, że ta jest na granicy załamania nerwowego – to donos, czy odważna i pożądana reakcja?

Sygnalista nie jest kapusiem, kablem, czy wtyką

To wszystko określenia ze slangu używanego przez przestępców. Nie mają więc zastosowania w języku normalnych ludzi. Z perspektywy osoby łamiącej prawo, ktoś kto w zawiadomi organy ścigania o tym fakcie, może być kapusiem. Z perspektywy reszty społeczeństwa jest porządnym obywatelem.

Czy o kimś kto, zawiadomił policję o tym, że złodzieje właśnie okradają nasz dom, powiemy: „Ten kabel uratował nas od wielkich strat”? Raczej nie.

Dzięki zgłoszeniu pracownika udało się wykryć proceder polegający na systematycznej kradzieży towaru z magazynu. Dla osób zamieszanych, sygnalista będzie kapusiem, ale już pracodawca raczej doceni jego postawę. Inni pracownicy też powinni być wdzięczni „jednemu odważnemu”, bo przecież takie kradzieże to strata dla całej organizacji, czyli dla pracowników również.

Sygnalista nie jest też:

  • kolaborantem
  • konfidentem
  • kretem
  • szpiegiem
  • szpiclem

Nie będę już się rozwodził nad każdym z tych określeń. Wszystkie one mają wydźwięk negatywny, a jak się starałem wcześniej wykazać, sygnalista to postać pozytywna.

Sygnalista

Świat się zmienił, nie żyjemy już ciemiężeni przez obcą, opresyjną władzę. Budujemy społeczeństwo obywatelskie i wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za to, by żyło nam się jak najlepiej. Kiedy widzimy, że dzieje się coś niewłaściwego musimy reagować. Gdy jesteśmy świadkami niesprawiedliwości, krzywdy lub działań szkodliwych dla interesu publicznego powinniśmy z czystym sumieniem się temu przeciwstawić. Nie możemy się przy tym bać, że ktoś nazwie nas donosicielem.

Brakowało nam w słowniku słowa, które miałoby wydźwięk pozytywny, a oznaczało właśnie kogoś kto, informuje w dobrej intencji. Teraz musimy sprawić, żeby jasno oddzielić sygnalistę od reszty negatywnych określeń.

Wymaga to dużej pracy i edukacji społeczeństwa. Kiedy dziennikarz pisze artykuł, o wykryciu afery korupcyjnej przy przetargach publicznych, nie może go tytułować – „Donos urzędnika zapobiega milionowym stratom”. To powiela złą kalkę językową i jest swego rodzaju oksymoronem.

Nie oznacza to oczywiście, że „donosiciel” powinien zniknąć z naszego słownika, nie każdy będzie zasługiwał na miano sygnalisty. Ważmy słowa i nazywajmy rzeczy po imieniu. Jeśli zgłaszający ma dobre intencje, a informacje, które przekazuje są istotne dla dobra publicznego i pozwalają zapobiegać stratom; jeśli intuicyjnie czujemy, że taka postawa jest godna pochwały, to mówmy o sygnaliście. W przeciwnym przypadku mamy dość pokaźny arsenał określeń.

Autor: Jakub Niemoczyński – Dyrektor Generalny SafeLink.pl